DELIKATNIE MÓWIĄC – IMIONA TO JEST WAŁ. JEŚLI KTOŚ UTOŻSAMIA SIĘ ZE SWOIM IMIENIEM TO JEST ZGUBIONY – BO TO NIE JEGO IMIĘ – BO TO NIE WIADOMO CO. SYTUACJĘ WYDAJE SIĘ RATUJE TO, ŻE TO NIE IMIĘ TYLKO “NA IMIĘ” CO MÓWIONA ŁĄCZNIE MOGŁOBY DAWAĆ COŚ W RODZAJU “NAIMIĘ”, CO JUŻ JEST PODOBNE DO “NAME”.
IMIONA TO NAJPEWNIEJ BYŁ SYSTEM BRONIENIA SIĘ PRZED TYM CO STAŁO OD CZASU KIEDY ZACZĘTO LICZYĆ TEN KALENDARZ JULIAŃSKI/GREGORIAŃSKI. TO CO SIĘ TAM STAŁO TO NAJPEWNIEJ ZERWANE ZOSTAŁO ROZDZIELENIE KTÓRE POPRZEDNIO SPRAWIAŁO, ŻE JEDNA INKARNACJA BYŁA CAŁKOWICIE ODSEPAROWANA OD KOLEJNEJ. SYSTEM IMION BYŁ SPOSOBEM RADZENIA SOBIE Z TYM, A KOŚCIÓŁ Z ODŁAMAMI WSPIERAŁ TEN SYSTEM IMION I BYŁA TO W ZASADZIE JEGO JEDYNA MISJA. TO CO ZROBIŁ TAK ZWANY JEZUS TO BYŁA TAKA PARTYZANTKA, A TO CO JEST NAZYWANE JEGO KOŚCIOŁEM TO JEST BRONIENIE SIĘ PRZED TYM JEGO PARTYZANCKIM DZIEŁEM.
SYSTEM IMION ROZPADŁ SIĘ. DZISIEJSZO NIE MA ZNACZENIA JAK KTO MA NA IMIĘ.
CAŁE TO CHODZENIE DO KOŚCIOŁA, TE WSZYSTKIE KOMUNIE I BIERZMOWANIA SŁUŻYŁY PODTRZYMANIU SYSTEMU IMION.